Geneza zespołu BOYS to książkowy przykład jak inwencja twórcza żądnej przygód paczki młodych ludzi może wyjść naprzeciw wszelkim nastrojom, a za tym oczekiwaniom ówczesnego rynku oraz każdego człowieka, tym bardziej z początku Polski lat dziewięćdziesiątych. Cel był prosty i przejrzysty w swej wymowie: „gramy dla ludzi…“
W roku 1993 nagrali swój pierwszy teledysk do utworu “To nie USA”. Na dzień dzisiejszy w serwisie Youtube ma on ponad 250 tys wyświetleń. Trzy lata później, w Ostródzie, zespół odbiera swoją pierwszą nagrodę: Nagroda Publiczności i Nagroda dla Najpopularniejszego Zespołu. Po dwudziestu pięciu latach zespół Boys, z Marcinem Millerem na czele, nadal jest na szczycie i śmiało można stwierdzić, że podbija serca nowej publiczności.
Trochę historii, czyli narodziny muzyki chodnikowej …
Początki są czymś wspaniałym, ponieważ mogą zwiastować karierę o której kiedyś się nie marzyło. Jednak w latach 90. było ciężej się wybić niż dzisiaj: brak takiego serwisu jakim jest YouTube mówi samo za siebie (patrząc na dzisiejsze czas). Jak wyglądał zatem wasz początek, jak wyglądał Twój pierwszy koncert?
Myślę, że było to w naszej rodzinnej miejscowości Prostki i był to Gminny Ośrodek Kultury. Razem z moimi rodzicami było może z 20 osób na tej zabawie ale wcale się tym nie przejmowałem. Dla mnie to i tak był szczególny dzień.
W latach 90. muzykowanie wyglądało inaczej. Nie mieliśmy Internetu, nie wszyscy mieli okazję pokazać się w telewizji czy radiu, czyli wcale nie mieliśmy łatwiej. Ale umieliśmy stworzyć coś, czego dziś, w dobie pięciominutowych hitów, już się nie spotyka. Była w tym prawdziwa pasja. Muzyka był wtedy bliżej ludzi, bo oni sami byli bliżej siebie, bez tych wszystkich współczesnych komunikatorów Facebooka itd.
Kiedy narodził się nurt disco polo, eksperci okrzyknęli go zjawiskiem socjologicznym, ale jednocześnie uważali, że ten gatunek utrzyma się najwyżej 5-7 lat i umrze śmiercią naturalną. Dowodem na to, że bardzo się pomylili, są zespoły takie jak nasz, Boys, a także Akcent, Milano, Classic, Bolter, Bayer Full i inne. Osiągnęły popularność za sprawą programów telewizyjnych Disco Relaks Disco Polo Live, których koniec emisji uznano równocześnie za koniec disco polo. To nieprawda. Zespoły discopolowe, na co jesteśmy żywym przykładem, koncertowały nadal, wydawały kolejne płyty. Nie było tu mowy o końcu gatunku ani o końcu popularności, wręcz przeciwnie. To, że nie zawsze byliśmy w mainstreamie, nie spowodowało naszego upadku i zakończenia kariery. Kiedy powstał serwis YouTube, muzyka disco polo przeniknęła do sieci i zaczęła przeżywać swoją drugą młodość. Na fali nowego zainteresowania tym gatunkiem powstała PoloTV, która dziś przebija oglądalnością największe stacje telewizyjne.
Bez Szalonej nie mamy po co wychodzić na scenę. To hit wszech czasów i mega hit zespołu BOYS. Piosenka powstała chyba 1992 r. i jest to dzieło Janusza Konopli z zespołu Mirage. W 1997 r. za pozwoleniem właściciela licencji do tej piosenki czyli wytwórni fonograficznej Green Star z Białegostoku odświeżyłem ten utwór. Jak widać z powodzeniem. Trzeba było tylko znaleźć patent na nowe brzmienie i zmienić trochę tekst i sukces murowany.
Szalona szaloną jednakże waszym wielkim przebojem jest “Wolność”. Jak wyglądały początki z tym utworem?
Pamiętam występ na samym początku kariery: salka w Rydzewie, w rogu jakiś piec kaflowy, na środku może z 50 osób, co wtedy wydawało mi się wielkim tłumem. Chce my grać inne kawałki, a oni domagają się powtarzania „Wolności”. Śpiewałem to w kółko tak długo, że zdarłem sobie gardło.
Z zespołu weselnego w boys band
Idąc z duchem czasy, każdy potrzebuje zmian. Jak było u was?
Zespoły grający muzykę disco polo chcąc istnieć na rynku muszą się rozwijać i zmieniać. Razem z zespołem “Boys” też staraliśmy się udziwniać. W latach 1991-1996 roku byliśmy klasycznym bandem weselnym z perkusją, gitarą. Od 1997 roku przekształciliśmy się w boys band i postawiliśmy na bardziej taneczne utwory. Po sukcesie piosenki “Najpiękniejsza dziewczyno”, w której powróciliśmy do tradycyjnego disco polo, przekonałem się, że ludzie chcą wracać do korzeni. Cieszę się, że powstają nowe zespoły, które wnoszą pewną świeżość do branży.
Jeżeli nie widziałeś, to zobacz nasze wywiady: