Z aparatem przy sobie, czyli sesje zdjęciowe smartfonem

Od rozpoczęcia projektu, przyznam szczerze, że miałem niekiedy kilka wątpliwości. Bałem się to kontynuować a co za tym idzie, chciałem się poddać. 

Patrząc na poniższą galerię, zdaję sobie sprawę, że zrobiłbym ogromny błąd. W końcu telefon mam zawsze przy sobie. Wyciągnąć go i zrobić zdjęcie to są sekundy. Nie zawsze mam przy sobie Canona.

Projekt, robienie zdjęć smartfonem, rozpocząłem 19 stycznia. Wtedy to na moim profilu na facebooku ukazał się filmik, który powiedział nieco więcej na czym to polega. Z wystartowaniem tego wszystkiego, nie obeszło się bez lepszego poznania programów. Obiecałem sobie, że wszystkie zdjęcia, które ukazują się i będą ukazywać się na facebooku i instagramie, będą obrabiane tylko i wyłącznie na smartfonie. Powiem tobie jedno – nie potrzebuję laptopa. Tam mam wszystko! Dzięki aktualizacją, programy te stają się jeszcze bardziej doskonalsze i są jeszcze lepsze – dzięki programiści!

Wszystkie fotografie (nie chcę się teraz chwalić! informacja dla zainteresowanych) robione są iPhonem 7+. Dzięki drugiemu, zamontowanemu tam obiektywowi, mogę uzyskać efekty z których jestem zadowolony. Jeżeli chodzi o obróbkę: w pamięci telefonu zainstalowane mam cztery programy – trzy od firmy Adobe (Photoshop Mix, PS Express oraz Lightroom CC) oraz od google Snapseed’a. Najbardziej wykorzystywany jest Lightroom.

Zanim przejdziemy do przedstawieniu kilku zdjęć, zapoznaj się ze zdjęciem tytułowym. Wykonane zostało podczas koncertu. To były moje pierwsze dni, w których miałem w głowie założenia nowego projektu. Byłem więc wtedy mega podniecony i zapalony do pracy. Nie wiedziałem co mnie czeka. Teraz widzę, że nie wszystko zrobisz pięknie przy pomocy telefonu. Ale dzięki temu, mam coraz większe wyzwania!

Teraz zapraszam Cię do zapoznania się ze zdjęciami, chociaż pewnie i tak je znasz. Ale nie wiesz pewnie jak i kiedy zostały wykonane. 

  • Są to moje pierwsze zdjęcia wykonane specjalnie do projektu! No prawie pierwsze, bo podczas podróży samolotem do Norwegii, nad sobą zaobserwowałem zjawiskowe widoki. Wówczas postanowiłem zrobić kilka strzałów. Sprzęt miałem w torbie i póki bym go wyciągnął już dawno bym lądował. Pod ręką jedynie telefon. Szybkie strzały, obróbka w dawno zapoznanym programie i … mamy to! Jednak teraz nie o tym. Zdjęcia, które widzisz, są pierwszymi pod względem świadomości wystartowania projektu. Wykonałem je na Nipedalen (czytaj i oglądaj również to: Bergen, czyli miasto, które pokochałem). Na zdjęciu ciocia i wujek!

  • Tym razem coś bardziej hardcorowego! Niż poprzednio, oczywiście. Czyli osiemnastka kuzynki. Jak wiesz, na salach ciężko niekiedy zrobić dobre zdjęcie nawet bardzo dobrym sprzętem typu lustrzanka. W tym wypadku do walki stanąłem z telefonem i dwoma parami. Dużo pomogła mi sala, która w sama sobie prosi się o fotografowanie. Po drugie, na światło nie miałem co narzekać, źle nie było. Efektu się nie mogłem doczekać, zatem te dwa zdjęcia obrobiłem na miejscu. Efekt chyba robi wrażenie. Na zdjęciach: Paulina z Dawidem (jubilatka, kuzynka) a poniżej Patrycja z Pawłem.

  • Czy to zdjęcie miało prawo istnieć? Ha, na pewno ale czy w zadowalającej jakości? Robiąc zdjęcia, niekiedy światło słoneczne zamiast nam pomóc, może nam przeszkodzić. Tutaj, postanowiłem zaryzykować … i to tak całkiem poważnie. Jak widać – udało się. Jeżeli zapytasz, czemu nie kolor, odpowiadam: zdecydowanie B&W tutaj robi robotę. Nie zawsze kolorowa fotografia, na której jest piękne słońce, będzie wyglądać lepiej. Uwierz mi. Zdjęcie robione było w Schwedt. Wybrałem się z Pawłem na sesje, chciał kilka zdjęć. Przy okazji, postanowił pomóc mi rozkręcić projekt.

  • Poniższe zdjęcia powstały w Nawodnej. Mateusz przyjechał do mnie na kilka zdjęć. Wcześniej zabawa przy lustrzance a następnie … oczywiście kilka zdjęć telefonem. Po prostu musiałem to wykorzystać bo gdybym tego nie zrobił żałowałbym do dziś. (czytaj i oglądaj również to: Mateusz Los – sesja zdjęciowa)

  • Moja piękna siostra. Czyli osoba, którą prędzej czy później wziąłbym na sesję … w końcu jestem chyba jej coś winien po tych nieznośnych ze mną latach i mieszkania w jednym pokoju w dzieciństwie. Fotografia została wykonana (jak wszystkie tu umieszczone) podczas sesji. Zaproponowałem Patrycji wypad na szybkie dwa/trzy zdjęcia. Trafiliśmy na piękną pogodę, teren miałem wcześniej wypatrzony i …bum! Mamy to (czytaj i oglądaj również to: Patrycja Kaweńska – sesja zdjęciowa).

  • Rozpoczęliśmy Norwegią i nią również zakończymy. Wcześniejsze zdjęcia ukazywały parę. Tym razem przedstawioną masz Sylwię. Pierwsza fotografia była ustawiana. Pewnie trochę to dziwnie wyglądało z perspektywy trzeciej osoby. W końcu, zamiast mieć na szyi pełną klatkę od Canona, gościu próbuje zrobić fotę smartfonem … w dodatku mówi kobiecie jak ma stanąć. Drugie zdjęcie wyszło bez mniejszego pozowania. Jeżeli już coś było, to po prostu żeby się odwrócić.

Na koniec podziękowania: dla wszystkich moich modeli (muszą w końcu się ze mną użerać), dla Sylwii i Piotrka (moich pierwszych modeli i osób, które uwierzyły w ten projekt), dla Pawła Woźnickiego (niekiedy on we mnie bardziej wieży niż ja sam w siebie).