Na temat zdjęć, w szczególności gdy mogę pochwalić się tylko jednym strzałem, wiele nie trzeba pisać. Wystarczy “patrzcie i podziwiajcie. Oto moje dzieło”.
Ponownie na tej stronie ukazuje się miasto Bergen. A dokładniej jego pewna część. Mógłbym już rzec, moje ukochane miasto. Tym razem wybrałem się “gdzieś”. Przepiękna sceneria do wykonania sesji plenerowej. Aż się chciało i grzechem byłoby nie skorzystać.
Przesuwając palcem po instagramie, takich strzałów naoglądałem się za dużo. O tyle, że moje niby dobre prace, stały się dla mnie amatorszczyzną, którą chciałbym usunąć z pamięci, jednak człowiek od czegoś musi zaczynać. I chyba wbrew pozorom, nie jest tak źle.
zdjęcie przed obróbką
zdjęcie po obróbce
Sylwia z Piotrkiem zabrali mnie po za centrum. Na Nipedalen. Sceneria pędzlem malowana. Jak z bajki. Sprzęt wyrywał się tylko z torby krzycząc “weź kurwa się w końcu za siebie i rób te zdjęcia bo będziesz żałować”. Zrobiłem – jedno. No dobra, może trochę więcej. Tam w końcu zdecydowałem się rozpocząć robić zdjęcia telefonem. Nowe wyzwanie dla mnie. Jednak nie chciałem uciekać o Canona, dlatego też kilka strzałów ale nie za dużo. Podzielić dwie pasje? Za mało czasu.
Prosty kadr, proste ujęcie i wbrew pozorom banalna postawa ciała. Jednak w głowie wiedziałem, jaki efekt chciałbym uzyskać po obróbce. Udało się. Trzeba sobie w końcu uświadomić, że proste sprawy mogą okazać się najpiękniejsze. Tylko trzeba je trochę podrasować.
Niby tyle śniegu a było ciepło. Spodziewałem się, że jednak będą mi palce zamarzać. A jednak dałem radę przejść kilka ładnych kilometrów w wiosennym obuwiu. Brawo ja i moje zmarznięte stopki.
Szkoda trochę, że nie posiadam zdjęcia z backstagu. Ale możesz teraz zamknąć oczy i sobie wyobrazić – Sylwia przed obiektywem (50 mm) i ja z puszką Canona EOS 60d. Tyle mi wystarczyło abym wrócił do Polski z niezapomnianymi zdjęciami.
Jeżeli chodzi o ujęcie drugie, przede wszystkim było zdecydowanie mniej planowane. Chciałem uchwycić Piotrka i Sylwię może nieco bardziej “romantyczniej”. Wiadomo, przytulaski, pocałunki, słodkie spojrzenia. Widocznie nasi bohaterowie chcieli troszkę pośmieszkować. Zrobili zatem zajebistą improwizację, pokazali w końcu prawdziwych siebie. Ja to musiałem wykorzystać i nie mogłem tego przede wszystkim zepsuć.