karaoke w Krakowie [vlog #4]

Do Krakowa trzeba wybrać się na znacznie dłużej niż ostatnio gdy tam byłem. W przeciągu dwóch dni, zbytnio nic się dobrze nie zwiedzi. Pobiega się, zrobi się kilkanaście tysięcy kroków po to aby tylko odchaczyć, że tu się było. Można to porównać do zbierania pokemonów. Idziesz w to miejsce, bo tam jest dany zwierzak, którego potrzebujesz. Gdy go zdobędziesz, idziesz dalej. Zbytnio się nie zatrzymujesz i nie podziwiasz.

W to miejsce będę chciał wrócić bo jest tam naprawdę pięknie. Oczywiście, nie chciałbym oceniać książki po okładce i zdaję sobie sprawę, że nie zwiedziłem wszystkiego i naprawdę dużo mi pozostało ale to co widziałem, zdecydowanie zachwyciło.

Prawdę mówiąc, na wakacje chciałem wybrać się na mazury. Jednakże Patrycja wybiła mi to z głowy. Paweł zaś zarzucił pomysłem Energilandii.  To stało się naszym głównym celem. A co z Krakowem? Sprostujmy, skoro Zator (mieścina, w której mieści się największy park rozrywki w Polsce) znajduje się niedaleko Krakowa … no właśnie. Kontynuować nie trzeba ponieważ wiedziałem, że nie być w tym czasie w Krakowie to grzech.

Poniżej jeden z widoków tego miasta oraz pan, który dorożką przywiózł nas w samo centrum, lub rynek. Jak kto woli. Należy również podkreślić, że zrobił to z dobrego serca no i za darmo. Kurde, wyruszyliśmy z nim spoza centrum miasta, gdzieś … no właśnie nawet nie wiem gdzie ale mieliśmy trochę daleko. Czad! Spotkaliśmy go gdy szliśmy na przystanek tramwajowy. Między sobą zaczęliśmy mówić, że on i tak jedzie do naszego miejsca docelowego to w sumie mógłby nas zabrać. Proste. Wówczas do akcji wkroczył Paweł, który praktycznie załatwił nam darmowy a zarazem jeden z najlepszych transportów. Ciocia z siostrą i Pawłem wbili się do środka, ja natomiast postanowiłem umilić miłemu Panu czas – przysiadłem się do niego. Zatem, jeżeli będziecie szukać dorożek w Krakowie, zapraszam do odwiedzenia strony Ryszarda Klimowskiego. Niesamowita przygoda wraz z niezwykłymi opowieściami.

Vloga nie miało być w planach i z początku nie było. Jednak do akcji wkroczyła ciocia. “Przemek, nagramy vloga …” Nie było odwrotu. Takie materiały wideo przede wszystkim chcę robić zza kulis moich pasji, które realizuję na co dzień. To z kolei był (nie)zwykły wyjazd na wakacje. Słowa cioci zrobiły swoje.

Ha! Robi chyba większe show niż ja. Brawo i dziękujemy za gościnę.

Z Krakowem związany jest również jeden z ostatnich moich wpisów, do którego serdecznie zapraszam:
kawenski iphone photography