Tutaj nie było miejsca na wpadki. Kręciliśmy wszystko bez powtórek. Zatem, musieliśmy się jeszcze bardziej skupić niż na innych moich reportażach.
Od początku. Piątek, godzina … była późna bo ogarniałem przegląd tygodnia (jeżeli jeszcze nie wiesz co to jest, to zapraszam na portal chojna24.pl, tam będziesz miał/będziesz miała okazję obejrzeć). Do redakcji zawitał Robert, przyprowadził Łukasza. Jak to bywa u iluzjonistów, miał przy sobie talię kart. Przyznam się, że lubię oglądać magię, kiedyś nawet chciałem się tym zająć i coś kombinowałem, jednak jak szybko zapał przyszedł tak szybko odszedł.
Moim ukochanym programem była (albo i jest) “Magia bez tajemnic”. Program, który pokazywał jak w prosty, banalny sposób można oszukać widzów. Jednym słowem – Genialne.
Wracając do tematu, moje pierwsze pytanie do Łukasza to czy zajmuje się magią. Odpowiedź była jasna. Poprosiłem zatem o pokazaniu kilku sztuczek. Lubię takie sprawy, ale zazwyczaj oglądałem je w TV lub na internetach a tym razem miałem okazję obejrzeć to na własne oczy, pokaz był darmowy i prywatny – taki to ma szczęście.
Wtedy wpadł mi do głowy pomysł – zrobić temat o iluzjoniście z Chojny. Pokazać mieszkańca naszego miasta, że jednak w Chojnie są ludzie, którzy swoimi umiejętnościami i zainteresowaniami potrafią zaskakiwać i stwarzać uśmiech na twarzach ludzi.
Łukaszowi pomysł się spodobał, również ojciec założyciel był zadowolony, umówiliśmy się zatem na konkretny termin. Bardzo dużo pomógł nam Paweł (wcześniej wspomniany ojciec założyciel), ponieważ to on dał mi pozwolenie na ten temat, zwolnił Łukasza z zajęć w celu nakręcenie reportażu i pomógł pozałatwiać kilka spraw abyśmy mogli nagrać materiał na terenie szkoły – Dziękuję.
“Tutaj nie było miejsca na wpadki. Kręciliśmy wszystko bez powtórek.” – Po zebraniu uczniów na plac przed budynkiem, czekaliśmy na dogodną chwilę. Było dwóch operatorów – ja i Jacek Lasowski. Oddałem prowadzenie Łukaszowi, liczyłem na to, że zrobi to tak jak należy i nie pomyliłem się. Gdy tylko Łukasz zapytał się czy zaczynamy, wiedziałem, że to ta chwila w której możemy stworzyć coś pięknego.
Łukasz dostał mikrofon krawatowy, genialna sprawa. Ja sobie też zarezerwowałem urządzenie do którego mówiłem, tak to był mikrofon ale nie krawatowy tylko ten co mam na reportażach. W sumie też genialna sprawa bo polubiłem to urządzenie, bezprzewodowe, czyli bez kabla tylko na baterie – genialne. Wiedziałem, że będę chciał z nim pogadać.
Czy były jakieś problemy techniczne? Tak. Jeden mikrofon działał drugi nie, do występu coraz bliżej. Tak nakombinowałem, że jednak się udało. W sumie do końca sam nie wiem jak to zrobiłem. Wiem, że jedno urządzenie włączyłem, drugie wyłączyłem i tak się bawiłem aż wszystko zatrybiło. Oba mikrofony działały razem na jednym urządzeniu, które właśnie nagrywa dźwięk z bezprzewodowych mikrofonów [mówię na to “transmiter” nie wiem czemu a tym bardziej nie wiem czy prawidłowo, jak się dowiem co to, to dam znać] (operator kamery czekał na nas przed budynkiem, to gdy wołaliśmy z Łukaszem uczniów żeby wyszli, to wszystko słyszał, komunikacja między nami – wspaniała, przynajmniej dzwonić nie musiałem że idziemy i żeby zaczynał powoli nagrywać).
Wpierw szkoła, następnie miasto. Chcieliśmy zaczepić również policjantów, młodych którzy mieli szkolenia czy coś w tym stylu. Dobra, najbardziej zależało na tym Jackowi. Zauważył ich przy PKP więc zaczęliśmy z tym sprzętem trochę szybciej truchtać za nimi. Nie wspomnę, że minęliśmy grupkę ludzi, których mogliśmy chwycić do materiału – nie, służby mundurowe lepsze.
Przy stacji benzynowej czekaliśmy na nich dobre 15 min, zdążyliśmy dostać jeszcze opierdziel za to że robimy tam materiał. Wyszli, to była ta chwila. “Przepraszamy Panowie, jesteśmy na służbie. Po za tym na mieście jest wielu ludzi, których można zaczepić” – przynajmniej spróbowaliśmy.
Dlaczego zrobiłem aż trzy części? Bo uznałem że każda z nich ma swój osobny scenariusz, który należy pokazać w osobnych materiałach.
Jeżeli chcesz wiedzieć więcej, obejrzy te materiały filmowe i zobacz prawdziwą magię.