Rozwój mediów społecznościowych pozwolił nam na poznawanie nowych ludzi, którzy mieszkają od nas setki kilometrów. Naturalnie, jeśli tylko druga osoba tego chce …
To właśnie przez media społecznościowe miałem przyjemność poznać Mateusza. Co prawda, na czas pisania tego tekstu nie wiemy o sobie zbyt wielu rzeczy, jednak nasz kontakt nie opierał się na pisaniu z naszymi sekretarkami (jeśli w ogóle takie mamy). Zatem, mimo wielu minusów tych aplikacji są plusy.
Okej, skąd możesz znać Mateusza? Ano z telewizji i z radia. Pewnie już Cię to nie dziwi, że to kolejna osoba, która obraca się w tym gronie. I prawidłowo, bo można tam poznać ludzi którzy uwielbiają swoją pracę. A co za tym idzie, potrafią niekiedy wepchać w te media nowe życie. Polityków można pokazać z innej strony. Bardziej luźnej, a też się tak da. Mateusz to zdrowo uśmiechnięty chłop. I niech tego się trzyma jak najdłużej …
“czy kaczki mogą chrapać?”
Zacznijmy od początku jak i od ogółu naszej rozmowy. Po swoich doświadczeniach wiem co oznacza biegać z mikrofonem po ulicy i łapać ludzi przed kamerę. Jednak moje miasto jest nieporównywalne do Twojego. Chojna < Warszawa.
Chwytasz mikrofon, zagadujesz człowieka i zaczynacie rozmawiać. Pozornie nie ma w tym wielkiej filozofii, ale zaraz wam tu zbuduję do tego zgrabną teorię. 😉 Rozmawiać z ludźmi też trzeba umieć i wiele drobiazgów ma znaczenie. Podstawowa kwestia to empatia. Postaw się w roli człowieka “atakowanego” przez gościa z mikrofonem, puszką na datki czy ulotką. Raczej gdzieś się spieszy, jest zajęty swoimi myślami, generalnie ma cię w dupie, więc chętnie skorzysta z pierwszej szansy, żeby cię spławić. Dlatego wszystkim, którzy zaczynają kontakt od “bardzo pana/panią przepraszam, czy mógłbym zadać jedno pytanie”, tak często nie wychodzi i jest to tak mozolna robota. Dajesz człowiekowi szansę, żeby mógł powiedzieć “nie”, zanim dowie się, o co chodzi. Oczywiste, że to zrobi. Pomagam więc sobie wszystkimi możliwymi chwytami. Szerokim uśmiechem, otwartą postawą, szybkim pytaniem, najczęściej lekkim, zabawny, absurdalnym. Bardzo często zdarza się, że ktoś mówi “nie, nie, nie”, po czym słyszy pytanie “czy kaczki mogą chrapać?”, uśmiecha się, wchodzi w konwencję i zaczyna się przyjemna gadka, podczas której można zadać wiele innych pytań. Najważniejsza rzecz to sprawić, by człowiek poczuł się z tobą dobrze i bezpiecznie. Nie wie, czego się spodziewać. Może kontrowersyjnych politycznych pytań? Może robisz prank i chcesz zrobić z niego idiotę? Ludzie są swobodni wtedy, gdy czują się bezpiecznie, więc zbuduj im takie warunki. Dlatego uśmiech, dlatego szybkie pytanie, żeby od razu złapał, o co chodzi, dlatego jak rozmawiasz z osobą siedzącą na ławce, to koniecznie kucasz. Wtedy jesteś niżej od niej. Wyższa pozycja to symbol władzy. Jak stoisz nad kimś, to automatycznie wywołujesz w nim dyskomfort, więc będzie mniej skłonny z tobą rozmawiać. Z kolei jak ktoś serio nie chce gadać, to odpuszczasz, nie warto ludzi naciskać. Poza tym tracisz czas, a możesz się odwrócić i zagadnąć kogoś innego. Jak ludzie widzą pozytywną energię, to też zdarza się, że sami podchodzą. Skutkiem działania wedle tych moich powyższych wypocin jest to, że nagrywam bardzo szybko. W radiu w ciągu pół godziny zagadywałem z 50 osób. W telewizji jest trudniej, bo ludzie boją się kamery, ale też idzie to sprawnie. I nie ma co wchodzić w głębokie dysputy, bo i tak zwykle potrzebujesz krótkich setek do materiału. To nie wywiad-rzeka. Co do dziwnych i niespodziewanych zdarzeń, to było ich mnóstwo, ale to pewnie kwestia statystyki. Musiały takie wystąpić przy tej liczbie ludzi, z którymi rozmawiałem. Zapraszali mnie na wódkę, częstowali kielichem, wyzywali od czerwonych świń, lewaków albo prawaków, poddawali pod wątpliwość moją męskość, polskość czy intelekt, uciekali przede mną przerażeni, grozili kopem w dupę albo wpier… wiadomo, robili sobie zdjęcia, proponowali randki (to głównie starsze panie), opowiadali niestworzone historie. Ostatnio pewna zakonnica mnie strollowała, odpowiadając na pytania z prędkością trzech słów na minutę. Po drugim pytaniu byłem przekonany, że to jakaś choroba, ale potem w surówce zobaczyłem, że jak się odwróciłem, to miała ze mnie niezłą bekę. Ogólnie ludzie są fantastyczni.
Polityka też ważny temat. Szczególnie dla dziennikarza, nawet takiego który robi społeczne, na luzie. Do telewizji “Nowa TV” stworzyłeś materiał “jak posłowie mówią po angielsku – matura 2018”. Materiał, który ukazał się w mediach społecznościowych trwał 3 minuty, jednak zdaję sobie sprawę, że nagrania trwały zdecydowanie dłużej …
Pomysł na ten materiał wydawał mi się świetny i tak też został odebrany w redakcji, natomiast w czasie zdjęć byłem załamany i przekonany, że nic z tego nie będzie. Do Sejmu nas nie chcieli wpuścić, więc nie miałem szansy przyatakować kogokolwiek na korytarzu. Zaczailiśmy się więc pod hotelem sejmowym, co zresztą widać w materiale, a tam też lipa, pustka totalna, żadnej znanej twarzy. Postaliśmy tak z 10 min, ktoś tam się pojawił, nagraliśmy, wyszło spoko, ale znowu cisza. Odrobinkę się niepokoiłem, przyznaję. Ale potem jakoś tak się rozruszało towarzystwo, może jakaś przerwa w obradach na szluga czy coś, że nagle nie wiedziałem już kogo nagrywać, bo co rusz pojawiał się mniej lub bardziej rozpoznawalny poseł, w dodatku większość chętna do rozmowy. Inna sprawa, że też ich troszkę podszedłem, bo najpierw pytałem o wspomnienia związane z maturami, żeby ich lekko zmiękczyć. Jakbym zaczął z marszu robić im klasówki, to pewnie większość natychmiast by pouciekała, a tak poczuli się… bezpiecznie 😉 i mogłem zapytać o to, o co chodziło od samego początku. Nagrywaliśmy może z półtorej godziny, usuwałem tylko to, co było nudne i nieciekawe. Starałem się pokazać każdego tak, jak rzeczywiście wypadł i z nikogo nie robić durnia. Chyba że sami bardzo się starali wypaść źle, jak Witczak z PO czy Lipiński z PiS. Najcieplej i najbardziej naturalnie wypadli moim zdaniem Fedorowicz i śp. Morawiecki, mimo że nie byli najbardziej biegli językowo. Byli za to wyluzowani, skromni i prawdziwi, a to jest prawdziwa wartość. Jedyne, czego żałuję w tym materiale, to te nieszczęsne stawki AdSense w Polsce. Za blisko 2 mln wyświetleń na YT w Stanach przytuliłbym niezłą sumkę i wykupiłbym dożywotnią prenumeratę miesięcznika Wędkarz Polski. 😀
świat podczas pandemii
Wybuch pandemii spowodował wiele zmian. Nie tylko np. w branżach weselnych o których często bardzo głośno. Zdaję sobie sprawę, że w Twoim zawodzie również nastąpiły pewne zmiany …
Widać, jak się zmienił. Mniej roboty i gorsze jakościowo rozmowy, ale za to tańszy content, ku zadowoleniu nadawców. Chociaż oni akurat z ogółu sytuacji też nie są pewnie zadowoleni. Wcześniej rozmowa przez Zooma czy innego skajpaja byłaby nie do pomyślenia ze względu na jakość, słabą stabilność połączenia i opóźnienie podczas rozmowy. Nawet live z Aviwesta nie był szczególnie lubiany, bo też zdarzało mu się rwać. Lepiej wysłać wóz transmisyjny wart ze 2-3 miliony złotych, bo przerwanie relacji reportera to amatorszczyzna i plama na honorze stacji newsowej. Tymczasem teraz ludzie się przyzwyczaili do tych realiów, więc spodziewam się, że nawet jak dawno zapomnimy o pandemii, to streamingi online już z nami zostaną, podobnie jak praca zdalna. Ma to wiele plusów, ale ma też te swoje plusy ujemne. Nic nie zastąpi rozmowy twarzą w twarz. Nie da się też na wideokonferencji odtworzyć atmosfery i kreatywnej energii spotykania ludzi na korytarzu w firmie. Natomiast z mojej perspektywy na pewno nie przeprowadzałbym w 4FUN TV tylu wywiadów z arcyciekawymi ludźmi, gdyby nie pandemia. Zwłaszcza tymi zagranicznymi. Nagle wszyscy artyści byli chętni do rozmowy. Jest o wiele łatwiej przekonać kogoś, by ze swojej chatki na Mazurach czy apartamentu w Miami zgodził się pogadać przez godzinę o ważnych sprawach, niż skłonić go, by przejechał ten dystans, żeby się spotkać. Poza tym, jak nie ma koncertów, to jakoś trzeba się promować, a jedynym sposobem są wywiady i koncerty online. Reporterom też pod pewnymi względami żyje się lepiej, pod innymi gorzej. Fajnie jest nagrywać materiał w szafie w przypadku radia albo wywiad z własnej kuchni. Z drugiej strony nagrywanie w maseczce i z mikrofonem na kiju nie należy do najprzyjemniejszych. Do tego pandemia i przejście na online przyspieszyły procesy, które są widoczne od dawna. Powszechny upadek prasy, zmniejszenie pozycji radia i telewizji, a wzmocnienie Internetu. Telewizje newsowe akurat zyskały rekordowo, ale już programy rozrywkowe notują dramatyczne wyniki. 670 tys. widzów (pierwszych 3 odc.) Kuby Wojewódzkiego to przygnębiający wynik, który mnie smuci, bo Kubę bardzo cenię i szanuję. Na szczęście dla niego wciąż jest liderem rynku. Flagowe szoł Polsatu – Taniec z gwiazdami i Twoja twarz brzmi znajomo – potraciły jeszcze więcej, oba programy po pół miliona widzów mniej. Nikt nie sądził, że takie spadki są możliwe już teraz, ale cóż… życie jest nieprzewidywalne, więc proponuję darować sobie wszelkie prognozy na przyszłość. Carpe diem! 🙂