Fotograf zwykle kojarzony jest z masą sprzętu, który targany jest co tydzień w jego torbach. Jednak czy rzeczywiście wszystko to jest nam potrzebne? No poniekąd tak, bo zapasowe baterie czy obiektywy mogą się przydać w każdym nieoczekiwanym momencie. Ale lampy błyskowe?
Zacznijmy może od tego, że nie ma złego fotografa. Każdy swoje zadanie wykonuje tak jak potrafi. Każdy z nas w głowie ma poukładane inaczej. Co za tym idzie, robimy wszystko inaczej. Prosty przykład. Dajcie mi jedną parę i jedno miejsce oraz kilku fotografów. Wszyscy z pewnością wykonają inne kadry. Każdy będzie miał coś innego.
Tak też jest z weselami. Każdy robi to “po swojemu”. Oczywiście, inspirujemy się podpatrując działania tych bardziej doświadczonych jednak ma to na celu znalezienia własnego ja. Jest to normalne, tym bardziej gdy uczymy się i szukamy własnego stylu. Ja już chyba znalazłem. Chyba? Nadal się uczę i nadal próbuję jednak czuję, że to to.
Fotografowanie bez lamp błyskowych brzmi spoko … do czasu. No bo wielu fotografów zaczyna korzystać z tego dodatkowego źródła oświetlenia dopiero na sali weselnej, niekiedy nawet dopiero po pierwszym tańcu. Inni zaś pstrykają w każdym miejscu w którym jest to tylko możliwe: dom, kościół, urząd stanu cywilnego, sala weselna. Spotkałem się nawet z ludźmi, którzy “błyskają” na dworze. To też jest normalne, dla niewtajemniczonych – lampa błyskowa to dodatkowe źródło światła, więc nawet i w plenerze się nadaje. Osobiście stałem się przeciwnikiem takiego błyskania. Może nie “anty” bo lampy grzecznie leżą na półce czekając pewnie na swoją kolej aczkolwiek, całe chałtury pstrykam bez lamp.
Że tak można, zauważyłem podczas pracy na jednym weselu. Wszystko szło zgodnie z planem. Od przygotowań do pierwszego tańca działałem bez dodatkowego źródła światła. Po tym punkcie, sala na której de facto pracowałem pierwszy raz, była non stop jasna. Światło było bajeczne. Po pierwszych zdjęciach wykonanych w tym miejscu zauważyłem, że jednak rzeczy której mi podobno miało zacząć brakować … nie brakowało. Przezorny zawsze ubezpieczony, spróbowałem z błyskiem. Różnica powalająca. Ściągnąłem lampę i pstrykałem. Jedyny moment w którym błyskałem to zdjęcia z gośćmi. Prawdę powiedziawszy, mogłem nie świecić no ale … To było ostatnie wesele w roku. Później miałem dopiero w marcu. Taka jedna przygoda jednak nie zważyła aż tak mocno na zmianie spostrzegania fotografowania sal weselnych. Tym bardziej, że zabezpieczałem się w dodatkowe lampy, które rozstawiałbym po kontach. Tak też było właśnie w marcu. Efekt? No fajny. Wszystko zagrało. Co jednak przekonało mnie do pracy bez lamp? Tu powinieneś zapytać – kto. Był to Michał Brzegowy. Człowiek, który inspiruje i podpowiada jak można pracować. Przekonał mnie, że kierunek z którym wcześniej się zmierzyłem jest dobry i żebym się go nie bał. Tym bardziej, że są fotografowie, którzy tak pracują. Przede wszystkim właśnie on. Problem do głowy przychodził dopiero wtedy, gdy do czynienia miałem z ciemną salą. Innymi słowy masakra. Będąc na weselu w Warszawie, wszystko było piękne, ze zdjęć jestem zadowolony. Tym bardziej, że to było (można powiedzieć) pierwsze w pełni świadome wesele podczas którego tworzyłem “nowego ja”, nowe portfolio i swój nowy styl pracy. Ta masakra pojawiła się dopiero na balu gimnazjalnym w Chojnie. W głowie mętlik myśli czy rzeczywiście jest to dobry pomysł. W końcu oddam zdjęcia, które de facto w moim regionie nikt nie robi. Wszyscy przecież korzystają z lamp. Z materiału jednak jestem zadowolony. Tak na maksa. Wykrzesałem z siebie wszystko co na ten czas umiałem. Ze sprzętu również.
Dziś jest to dla mnie normą. Mimo tego, że mam często przy sobie lampy, nie wykorzystuję ich. Zdałem sobie sprawę, że dzięki temu bardziej pokaże realia, które były na sali. Współpraca z DJ czy zespołem jest na jeszcze większych obrotach. Światło stało się dla mnie jeszcze bardziej kluczowym elementem gry. Oczywiście, w domu człowiek ma więcej pracy jednak satysfakcja jest później gwarantowana.
Zobacz historie podczas których nie korzystałem z lamp.
Monika i Paweł – Dębno
Sylwia i Dawid – Trzcińsko Zdrój
Karolina i Krzysztof – Rawa Mazowiecka k. Warszawy
Zdjęcia poniżej wykonane zostały podczas balu gimnazjalnego o którym wspominałem.