Fotograf na Pierwszej Komunii Świętej? Jedynie w kościele. Chyba nikt sobie nie wyobrażał, aby zapraszać go do domu aby uwiecznił on przygotowania a później rodzinne spotkanie. No ale czasy się zmieniają. Po za tym, rodzinie się nie odmawia.
Przedstawiam Tobie moją kuzynkę Martynkę. Pisanie złych rzeczy o niej byłoby zapewne grzechem dlatego też tego nie zrobię. Spontaniczna, pełna energii a przede wszystkim nie wstydząca się obiektywu. Zatem gdzie tu minus? No własnie ich nie ma …
Komunia była w pierwszy weekend maja. Wiem, że mamy już początek lipca ale nie zawsze należy robić rzeczy oczywiste od razu. Tak jak w tym przypadku, czyli publikacja materiału zaraz po wydarzeniu. Dzień komunii rozpoczęliśmy od przygotowań: włosy, strój no i przede wszystkim kawa. Następnie kilka zdjęć z rodzicami i kościół. Tam, moje zadanie miało przerwę. Podczas uroczystości zdjęcia trzaskał ktoś inny zatem nie byłem potrzebny. Kolejnym punktem programu natomiast była mała impreza podczas której nie zabrakło zdjęcia grupowego i przede wszystkim zdjęć: z ciocią, wujkiem, babcią, dziadkiem itd. Tak w skrócie wyglądał nasz wspólny dzień.
Na sesję wyruszyliśmy w tygodniu w godzinach popołudniowych. Mocno zastanawiałem się nad miejsce aczkolwiek nie potrafiłem siebie przekonać, które miejsce byłoby w stu procentach odpowiednie. W dniu zdjęciowym, gdy dotarłem do Martynki, jej tata powiedział słowa, które mnie ucieszyły: wiesz co, pojedziemy w bardzo piękne miejsce, tutaj w Nawodnej. No i rzeczywiście, teren przepiękny i miałem wszystko co było nam potrzebne. Chcieliśmy zrobić zdjęcia z pikniku? Nie ma problemu? Las? Proszę bardzo. Domyślam się, że jest wiele miejsc, w których znajdę te punkty ale to miejsce ma w sobie to coś.
PS. To nie jest tak, że to oni musieli wybrać swoje miejsce do sesji. Nie. Jeszcze przed dniem zdjęciowym, rozmawialiśmy gdzie można się wybrać. Padały propozycję ale w mojej głowie kotłowało się od kilku punktów na które de facto nie mogłem się zdecydować … ale przygotowany byłem.