Muszę zacząć chyba częściej a przede wszystkim szybciej wrzucać wpisy. Po jakimś czasie zapominam, co się działo w dniu nagrań i nie mam o czym pisać, lipa. Dzisiaj przejdziemy do sprawy przykrej, mianowicie pogrzebu.
O uroczystości pogrzebowej śp. Łukasza Urbana już pisałem. W ostatnich dniach miałem okazję uczestniczyć również w tak wielkiej uroczystości. Tym razem w Chojnie i tym razem bez mediów … przynajmniej tylu co było ostatnio.
W firmie uznano, że ja tą robotą zajmę się ja. Wiem jak się zachować w kościele a przede wszystkim wiem jak zdobyć odpowiedni materiał. Takie były chyba ich myśli i założenia. Z tego co widzę to się udało. Z materiału jestem naprawdę zadowolony. Cezary Kujawski również.
Był to pogrzeb nadleśniczego śp. Andrzeja Wysockiego. Wydarzenie odbyło się w kościele Mariackim. O miejscu dowiedziałem się kilka dni przed uroczystością, od proboszcza. Powód też poznałem, również od proboszcza. Tak na marginesie, ks. Jan Zalewski to genialny człowiek, w końcu sam zaproponował abyśmy przyszli. Poinformował, że będzie to wielka uroczystość i naprawdę będzie warta uwiecznienia. Dzięki.
Lubię takie uroczystości … stój, inaczej. Pomyślicie o mnie, że jestem nienormalny. Podczas takich wydarzeń, ciężko zdobyć materiał. Bynajmniej dla mnie … jeszcze. Powodu raczej nie muszę tłumaczyć. Ciężkie chwile dla rodziny a z boku latam ja z aparatem. Przyznam szczerze, że dziwnie się czuję. Mam cichą nadzieję, że z czasem mi to przejdzie. Jednak wracając, do słowa “lubię”. Takie wydarzenia uczą, jak należy odpowiednio zachować się podczas mszy a przy okazji dają ogromne wyzwanie: zdobycie naprawdę przyzwoitych materiałów. Takie uroczystości pogrzebowe, czyli gdy w ławkach zasiadają szefowie, burmistrzowie, przyjeżdżają księża … w skrócie wydarzenie jest wielkie, trwają zwykle długo. Czasu jest na tyle dużo, aby w spokoju pochodzić, posprawdzać i wydobyć to czego się szukało. Nie trzeba biegać chaotycznie. Wystarczy wcześniej, ustalić sobie samemu czego tak naprawdę chcemy.
Tutaj nie było sprawdzania plecaku przez ochroniarzy. Nie było ich. Ale był za to cały kościół wiernych. Mnóstwo. Zauważyłem, że ludzie lubią chyba stać w przedsionku. Ja jako fotograf, mający na sobie plecak z zaopatrzeniem, stwierdzam jedno – było cholernie ciężko się przedostać. W końcu, po co wejść do kościoła? Lepiej zatamować całe przejście. Zajebiście.
Wszedłem, ogarnąłem teren. Przyglądam się kto przyszedł. Widzę znajome twarze. Zostałem poinformowany, że góra jest do dyspozycji. Super. Tyle razy tam chodziłem jednak do tej pory boje się maszerować po tych deskach. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że to kiedyś walnie na dół wraz ze mną. Trudno.
Po wyjściu z kościoła jest inaczej. Działając sam, chciałbym mieć materiał ludzi z przodu, w środku … tych “elementów” jest wiele. Dlatego w tej części zaczyna się bieganie … lub szybkie chodzenie. Naturalnie, normą jest to, że cały kondukt wyprzedzam po kilka razy a na koniec i tak są pierwsi na cmentarzu.
Skoro zrobię raz zdjęcie z przodu, to po co to powtarzam po kilkuset metrach? Jeżeli tło się zmieni, które będzie mi bardziej odpowiadać to czemu miałbym nie powtórzyć ujęcia. W końcu, lepiej gdy na drugim planie są np. drzewa i kościół niż wielki napis z promocjami.
To po co robisz te pierwsze ujęcia? Aby mieć zdjęcie, które będzie mnie zabezpieczać. To, że zrobiłem nie oznacza, że nie mogę tego powtórzyć. Ale w lepszych warunkach. Wolę mieć więcej materiału niż mniej. Mamy z czego wybierać. Po za tym, gdy coś się stanie i plan z tym drugim zdjęciem nie wypali, co wtedy? No właśnie, wiem wtedy, że na karcie (mimo przecen w tle) mam zdjęcie, które chciałem zrobić. Jednakże, bardziej usatysfakcjonowany jestem gdy mam tą drugą opcję zdjęcia … z drzewami i kościołem w tle. Zrozumieliście?
Fajnie zadawać sobie samemu pytania i na nie odpowiadać. Kurde, nie ma takiej presji. Wracając do tematu. Należy truchtać tak, aby nikomu nie przeszkadzać. Staję się wówczas bardziej widoczny jednak fajnie jest mieć materiał nie tylko ukazujący karawan z przodu a po trzech zdjęciach przechodzimy z materiałem od razu na cmentarz. Tak jak wspomniałem, tutaj jesteśmy bardziej widoczni co nie oznacza, robimy tzw. “siarę”. Truchtamy ale zachowujemy się. Zdjęcia z góry na ulicy miasta? Wystarczyło zapytać i dostać pozwolenie. Wóz strażacki. Kolejny punkt, cmentarz.
Właśnie, cmentarz. Za pierwszym razem (gdy uczestniczyłem w uroczystości pogrzebowej) my, jako media, otrzymaliśmy miejsce, podest. Na tym pogrzebie czegoś takiego nie miałem. Mogłem zatem ponownie biegać lub chodzić. W tym przypadku to drugie byłoby lepsze. Ale po co. Wystarczy znaleźć naprawdę dogodne miejsce aby zdobyć materiał. Jest to ciężkie ale uwierzcie mi, do wykonania.
Takie uroczystości jak pogrzeby to jedno z najcięższych zadań, które otrzymałem. Nie robić z tego cyrku a zdobyć zadawalający materiał? W kościele robić zdjęcia z ukrycia, bez lampy błyskowej! Ważnym elementem jest również nie narzucanie się rodzinie. Pracując, nie chodziło mi o zrobieniu im jak najwięcej zdjęć. Po co? To są ich chwile prywatne, które należy uszanować. Zatem, trudność całego zadania polega na tym, aby pokazać smutek, bez ukazywania łez.
Kilka dni później otrzymałem telefon. Od nadleśnictwa w Chojnie. Pytają się czy mogą wykorzystać moje zdjęcia. Niby taki drobiazg, pewnie dla niektórych, ale dla mnie piękny moment. W dodatku, zostałem jeszcze oznajmiony, że zrobiłem naprawdę zajebisty materiał.