Od kilku lat jestem przyzwyczajony do tego, że większość swojej pracy wykonuję w domu. Czy to obróbka zdjęć, przygotowanie się do nagrań czy też pisanie tekstów na stronę. Jednak fakt, że wszystko przeniosę do swoich czterech ścian to już jest kurwa przesadą. Bo jedyną drogą ucieczki od pracy jest balkon albo ogród.
Jakiś czas temu udostępniłem wpis odnośnie “co robię, gdy siedzę w domu nie robiąc totalnie nic”. Jestem człowiekiem, który nienawidzi nie robić nic. Jest to tak wstrętne, że aż wymyślam sobie coś aby tylko coś robić. Jednak to coś, musi być w kręgu mego zainteresowania. Zatem nieraz mam zajebiście duży problem co mogę robić. Pisać nie zawsze mi się chce ale podobno wtedy, powinienem to robić. Bo gdy pisze się dobrze, możemy popaść w grafomanie.
Pisząc jakikolwiek tekst na stronę, zdaję sobie sprawę że jest on na poziomie niektórych polskich twórców blogowych – Pracuj więcej, aby osiągnąć swój sukces. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Zajebiście mądre i pouczające. A przede wszystkim, dające coś do naszego życia. Jednak jak mawiał Arthur Conan Doyle – Na świecie jest wiele rzeczy oczywistych, których jednak nikt nigdy nie zauważa. Tym samym, chyba mogę śmiało powiedzieć, że przestajemy zauważać “swoje ja”. Czytając jakiekolwiek blogi, autobiografie, jesteśmy katowani. To właśnie “moje ja” jest mordowane, bo wchodzimy w świat kogoś innego a co za tym idzie, nie potrafimy się z nim nie zgodzić. No bo jak tu nie przyznać racji komuś, kto mówi o tym, że mam ciężko pracować. Że mam zapierdalać bo wówczas będzie mi dane. Zapominamy jednak o tym, że w tym wszystkim czegoś jeszcze brakuje. Albo powagi twórców albo odwagi czytelników.
Wróćmy jednak do tematu, o którym wspomniałem. Zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja tak twierdzę. Codziennie obserwujemy wojnę polsko-polską. Wojnę domową w której główną rolę odgrywają przedsiębiorcy i politycy. Ja należę do tego pierwszego obozu ale jestem tym, który siedzi i obserwuje. Jak narazie nie wychodzę z szeregu. Jednak powoli wszystko wskazuje na to, że swoje zdanie również wyrażę.
Wczoraj, Robert Biedroń na Twitterze wstawił zdjęcie prezesa partii Prawa i Sprawiedliwości wśród swoich ludzi. Wśród ochroniarzy itd. Składali hołd ofiarom 10 rocznicy katastrofy Smoleńskiej. Podpisał – Samotny spacer po lesie-mandat 500 zł. No chyba, że jesteś Jarosławem Kaczyńskim. Wtedy za przechadzkę po mieście dostaniesz nie mandat a obstawę. Tak wygląda pycha i pogarda PiS. Ja podałem to dalej, dopisując tylko – To oznacza jedno: sesja w lesie jest dozwolona! dodając piękne czerwone serduszko. I tak patrząc na listę moich obserwujących, nie wiem czy ktokolwiek się tym zainteresuje. Po prostu jest ich za mało. Ale nie robię tego dla kogoś. Robię to dla siebie. Podobno tak rozumowanie świata pomaga. Bo nie myślimy o cyferkach i wykresach w mediach społecznościowych tylko o sobie i rozwoju osobistym. Tym samym nie martwimy się, że nasz wpis ma mało interakcji a dzień wcześniej kilka osób przestało mnie obserwować. Statystyki, pieprzcie się.
Na moim kanale na YouTubie, w tym roku, pojawia się zdecydowanie za dużo materiału. Nawet ja nie byłem na to przygotowany. Ale to chyba dobrze, bo kiedyś to planowałem. To “kiedyś” następuje właśnie dziś. Jednym z ostatnich moich dzieł wpuszczonych do wcześniej wspomnianego świata mediów jest “#zostanwdomu i zrób sesję zdjęciową“. W głównej mierze projekt ten został “wymuszony” przez siostrę. Poprosiła mnie tylko o kilka zdjęć, które mogłaby wstawić na Instagrama. Jak widać, moje szare komórki jeszcze funkcjonują i zrozumiały, że można zrobić coś więcej niż tylko zwykłą sesję. Zrobiłem bowiem Vlog’a.
Codziennie siedzę w domu. Pracuję zdalnie. Do wypełnienia mam kilka dokumentów, muszę wysłać kilka maili. W między czasie opiekuję się stronami www oraz mediami społecznościowymi. No po prostu żyję w internetach jednak co z tego jak mi zabraniają iść do lasu. Ale to niedługo się zmieni. Idę kręcić film dokumentalny. Jednak o nim napiszę w kolejnym wpisie.