Gala bocianów. Tego jeszcze nie grali

Nigdy bym nie pomyślał, że dostanę taką zajebistą ofertę. Poprowadzenie jakiejkolwiek gali kojarzy mi się z ułożeniem typowego, sztywnego planu, którego trzeba pilnować. Jednak i tak poprowadzić coś takiego .. no wow. Ale dla wyluzowania twoich emocji. To nie była gala nagród filmowych dla całej polskiej kinematografii. Jednak i tak bardzo ważne wydarzenie. Mógłbym śmiało rzecz – najważniejsze w powiecie gryfińskim.

Czyli w gruncie rzeczy – jak bym coś zepsuł albo się skompromitował było by kiepsko. I to bardzo. Jednak stawałem już twarzą w twarz z wydarzeniami, które wymagały doświadczenia. Przykład to dni Chojny, które opisane masz w dwóch częściach.

Chyba do końca swojego życia to zapamiętam. Pani Ewa Dudar, czyli wicestarosta gryfiński zadzwoniła do mnie 4 października, czyli w dniu moich urodzin. Zapytała, czy poprowadziłbym galę rozdania nagród starosty gryfińskiego. Trochę nie mogłem w to uwierzyć. Jednak radość była ogromna. Powiedziałem, że byłbym zaszczycony. No i tu pani Ewa mnie zgasiła: to my będziemy zaszczyceni. Człowiek zmienił redakcję i kostkę do mikrofonu i takie niespodzianki. W głowie tysiąc myśli – jak to poprowadzić, jak rozpocząć, skąd brać inspiracje, co powiedzieć, jak się ubrać … Nigdy czegoś takiego nie prowadziłem. Miałem możliwość bycia na tym, ponieważ wysyłano mnie tam jako dziennikarza z portalu chojna24.pl oraz nawet załapałem się w grono kapituły. Z tego co pamiętam, to nawet dwa razy. A teraz prowadzić to?

Spotkałem się z wicestarostą w celu ustalenia jakichkolwiek szczegółów. Od początku, założenie było proste, należało bowiem zrobić to w wersji luźnej ale z domieszką powagi. Podobno do tego się nadawałem … skoro mi zaproponowali.

Dwa dni przed uroczystością spotkaliśmy się w Gryfinie aby zrobić próbę. Wtedy nie miałem jeszcze wszystkich tekstów gotowych a te które miałem, nie chciałem wyjawiać tak w stu procentach. Miała być mała niespodzianka. Poznałem wtedy również muzyków, którzy uświetnili wydarzenie kilkoma dobrymi numerami. Ogólnie, no wcześniej na takiej próbie nie byłem. Nie miałem okazji nawet więc już wtedy czułem, że szykuje się coś wielkiego. W dniu gali od rana siedziałem w radiu. Pozwolono mi wydostać się zdecydowanie wcześniej ze Stargardu toteż udało mi się przyjechać na ostatnie próby. Uwierz mi, było co próbować. Nie tylko tekst ale sprzęt. Musiałem sterować rzutnikiem, przerzucać zdjęcia i przełączać prezentacje, które de facto były uruchomione w kilku programach. Bez stresu: spoko, ze stresem: kurwa, gdzie to było?!

Powoli dochodziła godzina rozpoczęcia. Sala wypełniała się ludźmi. Twarze – znane. No może nie wszystkie. Kilka minut opóźnienia? Czemu nie, z resztą to normalne przy organizacjach wydarzeń i nieplanowanych spóźnieniach gości. Pierwsze wejście należało do Łukasza Tokarskiego . Zaśpiewał utwór Zbigniewa Wodeckiego “Zacznij od Bacha”. Dla mnie genialnie. Miałem przygotowany do tego tekst, taki żart. Podobno Wodecki powtarzał że żeby dobrze rozpocząć karierę to należy to zrobić od dobrego nazwiska a Bach to bez wątpienia dobre nazwisko. Miało być i mądrze i lekko zabawnie.

Wszystkie moje wejścia były rozpisane. Dosłownie. Nawet tam gdzie sypałem sucharami. Dlaczego? Bo jest to dobre zabezpieczenie gdybym czegoś zapomniał. Jakiegoś słowa kluczowego bądź … właśnie całego wejścia, które pozwalało mi w jakiś ciekawy sposób przejść w kolejny punkt programu. Początek był taki, że czytałem to co sobie rozpisałem. Dopiero później wyluzowałem, stres uciekł. To pozwoliło mi opowiadać z głowy. Naturalnie, podpierając się tym co miałem napisane.

Paweł Sławiński powiedział, że było super. Naturalnie i ciekawie. Ale czułbym się bardziej naturalnie, gdybym chodził po scenie a nie stał w miejscu. Być może to prawda, ciężko mi teraz to potwierdzić, tym bardziej, że była to gala podczas której skakanie po scenie raczej nie byłoby mile widziane. Tekst, miałbym wówczas wydrukowany na kartkach więc zapytanie “a co z twoimi podpowiedziami?” pomijam. Było chyba dobrze. Mam przynajmniej taką nadzieję. Rozmawiając z widzami, mówili pozytywnie więc … z resztą co ja będę sam się tu oceniał. Jeżeli masz chwilkę to śmiało zobacz poniższy materiał. Poszukaj gdzieś mnie i oceń.

Czy miałem jakąś zabawną przygodę? Chyba nie. Nawet ze sceny nie schodziłem więc jakichkolwiek przygód w “między czasie” no nie było. Ciągle na widoku. Może to i dobrze, bo po pierwszym wejściu otrzymałem wiadomość: Jak byś zdjął kolczyki było by git, bo w tv zle wyglądasz. Mateusz Dominiak chyba wie co dla mnie dobre. Później napisałem do niego jak mi poszło. Jaką otrzymałem odpowiedź? Git, jak zwykle początek rozbawienie publiki a potem powaga. No i o to chodziło.

Jeszcze raz: wszystkim nominowanym i nagrodzonym serdecznie gratuluję!