siadam do klawisza, biorę akordy i gram tak jak mi się podoba

Dzisiejszego dnia przypada mi rocznica umieszczenia na kanale YouTube mojego pierwszego coveru. 12 stycznia 2013 roku o godzinie 20:13 opublikowałem cover Requiem for a Dream. Fajna sprawa. Inaczej – co bym zrobił bez facebooka?

Kanał prowadzę do dziś. Jednak ostatnio wstawiam tych coverów coraz mniej, takie trochę przykre.

Jak dochodzi do nagrań coverów? Wena, to trzeba mieć przede wszystkim. Patrząc na moje pierwsze nagrania, wiem że dzisiaj zagrałbym to inaczej. Jednak wtedy miałem taką wenę i to mnie cieszyło. Oczywiście, najpierw trzeba trawić na dany kawałek, który chcemy nagrać no grać coś z przymusu co nam się nie podoba – nie ma sensu. Staram się grać to co jest “na fali” i wiem, że mogę zrobić tak jakby swoją wersję. Zatem, na początek wchodzi znalezienie odpowiedniego utworu, często zdarza mi się to przez przypadek.

Następnie, pomysł na utwór, sprawa … ciężko określić jaka, bo w zasadzie siadam do klawisza, biorę akordy i gram tak jak mi się podoba, jaką wersję chciałbym Wam przekazać. Swoja interpretacja utworu, po co robić “ctrl+c i ctrl+v”??

Kiedy nagrywam cover? Zazwyczaj gdy wena mnie jeszcze nie opuszcza. Czyli to są godziny, bo wiem np. że już niczego nie wymyślę, bądź wstawię drugą wersję. Genialne. Jednak trzeba w pewnym momencie się ogarnąć, zatem do tych większych projektów czas oczekiwania jest dłuższy, bo trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć aby wyszło naprawdę nieziemsko.

Niekiedy jeden cover nagrywam dosłownie przez pół dnia. Powód? Albo pomylę się w połowie (to to jeszcze nic) albo pod koniec – i wtedy jest lipton. Jednakże są i pozytywne dni, w których nagrywam trzy/cztery kawałki, które naprawdę mi się podobają.