Dni Gryfina, czyli wkurw i zaszokowanie jednego wieczoru

Dni Gryfina odbywają się na majówkę. Ja ten czas poświęcam na Archidiecezjalnych Dniach Młodych. W tym roku byłem w Goleniowie i trochę żałowałem, że mnie nie będzie na święcie miasta. 

Co prawda w zeszłym roku był ten sam scenariusz co w tym aczkolwiek, w tym roku na scenie była Coma, Ania Dąbrowska no i Sławomir. Kurde! Wysyłane do mnie zdjęcia z koncertu Roguckiego troszku bolały. No ale cóż. Jak się okazało, udało mi się wpaść chociaż na ten ostatni dzień, na ostatnie koncerty.

Trzeciego maja zjechałem z Goleniowa. Uświadomiłem sobie, że na portalu nie mamy żadnych naszych zdjęć ze święta tego miasta i dobrze byłoby coś zrobić. W drodze do domu zadzwoniłem do Łukasza Kamińskiego aby dowiedzieć się nieco więcej o akredytacjach dla dziennikarzy oraz o godzinach – o której gra Boomcyk no i Sławomir. Spojrzałem na czas – zdążę!

Do redakcji zajechałem jedynie po legitymacje, którą de facto musiałem wyrabiać na nowo bo poprzednia gdzieś mi się zgubiła. Do domu, w zasadzie to nie wiem po co, bo tylko wyciągnąłem torbę, posiedziałem chwilkę i wyruszyłem dalej w drogę. Wszystko było pięknie póki nie wjechałem do miasta. Tam, masakra … zaparkować nie było gdzie. Wjechałem w jedną uliczkę i zaraz uciekłem. Wróciłem na główną drogę i wyruszyłem w stronę Chojny. Skręciłem na basen. Stwierdziłem, że jednak nie. Za daleko. Pojechałem w stronę Szczecina. Znalazłem miejsce – ul. Szczecińska (jednokierunkowa w Gryfinie). Wyciągnąłem jedną torbę, drugą i wyruszyłem. Trochę tego kopytkowania było no ale co się nie robi dla firmy.

Nie miałem pojęcia gdzie to jest, szedłem więc za ludźmi. Na miejscu przywitali mnie ochroniarze, którzy pilnowali terenu. W zasadzie to ja się z nimi przywitałem pytając gdzie organizatorów spotkam bo mam sprawę a ja z lokalnych mediów jestem. Początkowo dwóch ochroniarzy mnie prowadziło, póki nie doszliśmy do sceny – tam dołączył trzeci. Tak! Aż trzech ochroniarzy mnie prowadziło do organizatorów. Ja chciałem jedynie dowiedzieć się, czy nie będzie problemu, że popracuje tym bardziej że nie miałem jakiejś opaski, która była mi potrzebna: zabrakło. Bądź co bądź odpowiedź otrzymałem pozytywną. Obsuwa, rzecz normalna. Nawet mnie to nie zdziwiło. Z jednej strony czas to pieniądz jednak z drugiej … mogłem spokojnie uzbierać materiał z obu koncertów nie martwiąc się, że się spóźniłem.

Na zapleczu: Radio Szczecin szykowało się na rozmowę ze Sławomirem

Kolejna sprawa z którą miałem pierwszy raz do czynienia: nie można było robić zdjęć podczas rozmowy. Usiedliśmy na ławeczce i w sumie oglądaliśmy. Słuchać się nie dało … za daleko stali. Posłucham oficjalnie na stronie. Jeszcze przed koncertem otrzymałem informację, że na jego koncercie maksymalny czas fotografowania głównej gwiazdy wieczoru to trzy piosenki (czyt. stać pod sceną). Często to do mnie mówiono jednak często stałem tam cały koncert. Tutaj było inaczej. I rzeczywiście po tych trzech piosenkach ochroniarze wyprosili nas spod sceny. W sumie to i dobrze: materiał uzbierałem taki jaki chciałem a resztę koncertu się wyskakałem.