VI Piesza Pielgrzymka, czyli co zrobić gdy robisz to po raz trzeci

Tworzenie materiału tego samego co był w zeszłym roku to pryszcz. Tworzenie tego samego materiału po raz trzeci … powoli robi się wyzwanie. Ale nie ma co się załamywać. 

Pielgrzymka startowała w sobotę o godzinie siódmej nad ranem. W piątek wieczorem wysłałem do Mateusza (Snajper) wiadomość o tym, że jednak idę. Miałem nie iść. Kompletnie mi się nie chciało, nie miałem pomysłu a po południu jechałem na wesele. Wszystko mówiło mi “nie idź”. Jednak gdzieś w tyle głowy słyszałem: “dawno nie robiłeś materiału. Idź”. No to poszedłem.

W redakcji mieliśmy spotkać się o godzinie 6:30. Wstałem o 6:20. Spóźniłem się ale jak się okazało nie tylko ja. Pod kościół, z którego pielgrzymka startowała, przyjechaliśmy na czas. Okazało się, że godzina 7:00 to czas na poranne modlitwy w kościele. Kurde, po co my się tak spieszyliśmy … przecież to piętnaście minut dodatkowego snu!

Pierwszy materiał, który tworzony był dwa lata temu to kompletna amatorka. Po trochu się tego wstydzę ale od czegoś trzeba było zacząć. Rok temu, materiał wzorowany był na Fatach z TVN’u. Słuchawka w uchu, sztywno, ramowo i pięknie. No prawie pięknie. Było by piękniej, gdyby kołnierzyk od koszuli elegancko leżał a nie stał. W tym roku, materiał luźniejszy. No i w końcu dotrzymałem słowa. Ogór (Łukasz Kruk) w końcu wystąpił przed moją kamerą. Ma chłop parcie na szkło. Znany jest bardziej niż ja i jest zajebisty!

Przeszliśmy … inaczej, przeszedłem z Chojny do Mirowa. Cała droga pieszo. Mateusz wraz z Józkiem przejechali. Kilka kroków zrobili aczkolwiek przejechali. Czuję się dumny z siebie.

W Mirowie spotkaliśmy burmistrza Morynia, Józefa Piątka. Prawdę powiedziawszy, moją pierwszą myślą był fakt że wybory i że wydarzenie i że trzeba się pokazać. Myliłem się: podpisywali papiery na remont wierzy kościelnej na wiosce. Przepraszam. Ale przynajmniej zrobiłem dwie pieczenie na jednym ogniu: pielgrzymka i wieża.

Montaż pielgrzymki odbył się w poniedziałek. Wtedy to też zauważyłem, że rozmowa z ks. Leszkiem (moim byłym dyrektorem Szkół Salezjańskich) się zepsuła. Znaczy się, w pewnym momencie upieprzyło dźwięk. I to przy najważniejszych zdaniach! – bo nie chciałem cię denerwować w sobotę – to lepiej dzisiaj mi to powiedzieć przy montażu?! – Mateusz i jego tłumaczenie. Martwi się o mnie.