to była jedna z najgorętszych stref kibica!

Gdy teraz to odtwarzam to widzę przystojnego prezentera, który otrzymał w łapy scenariusz ze zdaniami, które ma się nauczyć i wypowiedzieć przed kamerą. No dobra, może z tym przystojnym przesadziłem ale z tym drugim na pewno nie. Kurde, to wygląda tak bardzo sztucznie.

16-go czerwca roku 2016. Pamiętam jak dziś, może dlatego, że przed kamerą nie występowałem tak często jak teraz. Po za tym nie byłem z nią oswojony a ucieszyłem się z informacji, że robimy nagrania w strefie kibica na lotnisku. Ogarnąłem swoje sprawy i chciałem dotrzeć do Pawła, na realizację programu jak tylko szybko mogłem. Ekipa ze strefy może i by poczekała ale mecz już nie za bardzo.

Przyglądając się zdjęciom, wspominając jak to było zauważyłem, że na to spotkanie dotarliśmy redakcyjnym autem, które załadowaliśmy sprzętem do nagrań. Mamy czarną, dużą walizkę w której jest wszystko. O tyle jest to ciekawe, że dzisiaj nie widzimy sensu brania tak wiele kamer, mikrofonów i innych zabawek. Powód jest prosty: ogarnęliśmy jak należy prawidłowo działać, co jest nam tak naprawdę potrzebne a co nie. Po za tym, dzisiaj reportaż można nawet telefonem nagrać. Sory, takie czasy.

Jesteśmy na lotnisku, strefa kibica, ludzie i kilka minut do rozpoczęcia. Dostaję tekst do wypowiedzenia i akcja. Aha, zanim ta akcja nastapi to jeszcze muszę się ustawić w odpowiednim miejscu. Dostałem informację, że obrazek będzie się świetnie prezentować jak staniemy tyż przy aucie. W zasadzie to nie wiem, czy nie chciało nam się opuszczać tego miejsca czy na prawdę głównym powodem był efekt “wow”, który prezentował się za moimi plecami. Efekt końcowy miał być taki, że realizuję wydarzenie, za mną tłum ludzi. Taki materiał do telewizji, czyli live bez wejścia na żywo na antenę. Wtedy stwierdziłem, że to robota nie dla mnie. Nie potrafiłem skleić kilka prostych słów.

Testowaliśmy również nowy sprzęt, dzięki któremu działamy bez tych wszystkich kabli. Bezprzewodowo – w końcu XXI wiek mamy i trzeba to zajebiście wykorzystać. Być może dlatego właśnie, zaczęliśmy tak pracować nad naszą telewizją czy też reportażami. Jak się chce to można zdziałać wszystko. Wielkim plusem jest również zgrana ekipa, której nie brakuje w naszej redakcji. Dzięki panowie!

Gdy zaczęliśmy stopniowo wchodzić z materiałami wideo, nie przypuszczałem, że zrobimy tak duże kroki w tym kierunku. Własne programy, marzenia a przede wszystkim satysfakcja z tego co się robi.

Kolejny artykuł, w którym ponownie odbiegam od tematu. Ale to nic, musicie się przyzwyczajać. Wracając. Po nagraniu tego wstępu, pozostało nam przepytanie kilku osób o wydarzenie oraz o mecz. W końcu po coś się tam zebrali. Przede wszystkim ważnym celem był główny pomysłodawca tego wszystkiego, Kuba Wojciechowski. Pełen optymizmu, wymalowany w barwy i przygotowany na spotkanie biało-czerwonych – tak w skrócie prezentuje się kibic, czyli Kuba we własnej osobie. Ja w czarnej koszuli, wymalowany ale jedynie pudrem wyglądałem przy nim … ni jak. Trochę tak słabo ale przynajmniej szaliczek był! Pożyczony.

Następnym punktem było przepytanie wszystkich o wynik spotkania i na końcu wisienka na torcie, czyli Dacjan Koster. Wykorzystując swoje pięć minut sławy, niczym Jacek Gmoch (tylko bez tych dziwnych rysunków i kresek na tablicy) przepięknie wypowiedział się na temat składu naszej reprezentacji na ten mecz. Aż serce się raduje, słuchając jego wypowiedzi.